Frank Zappa w Partinico

Co łączy amerykańskiego muzyka Franka Zappę z sycylijskim miasteczkiem Partinico?

W moich żyłach płynie sycylijska, grecka, arabska i francuska krew. Babcia ze strony matki była półkrwi Francuzką i półkrwi Sycylijką, a jej ojciec Włochem (z Neapolu). Z moich przodków ona pierwsza była Amerykanką. Pochodzenie grecko-arabskie zawdzięczam mojemu ojcu. Urodził się on w sycylijskiej wiosce o nazwie Partinico i do Stanów przypłynął na jednym ze statków z imigrantami, kiedy był jeszcze dzieckiem1.

Frank Vincent Zappa (1940 – 1993) był najstarszym synem Francesca Zappy, chemika z małej miejscowości położonej w północno-zachodniej Sycylii, niedaleko Palermo. To tam, spacerując wąskimi uliczkami włoskiego miasteczka, trafimy na sycylijskie korzenie jednego z najbardziej oryginalnych artystów XX wieku – na Via Frank Zappa (dawniej via Zammatà).

Zappa szczególnie cenił kompozycje Igora Strawińskiego, którego „Święto wiosny” podczas paryskiej prapremiery w 1913 roku, wywołało jeden z największych skandali w historii muzyki. W jakimś sensie ci obaj legendarni artyści, stosując nowe środki wyrazu, wzbudzali niejednokrotnie kontrowersje. Przecierali muzyczne szlaki i nie bali się innowacji, umykając jakimkolwiek klasyfikacjom.

W filmie dokumentalnym „Zappa wraca na Sycylię” przenosimy się do 1982 roku, kiedy w upalny lipcowy dzień odbył się dość niefortunnie zorganizowany koncert Franka Zappy w Palermo. Trzydzieści lat później jego rodzina odwiedza Partinico, gdzie mieścił się dom rodziców Zappy i uczestniczy w uroczystym odsłonięciu tablicy pamiątkowej wykonanej przez palermitańskiego artystę Alessandro Bazana. „Nie wiem, co Frank powiedziałby dzisiaj, ale wiem, że byłby bardzo szczęśliwy, mogąc tu być. Sycylia oznacza miłość” (Adelaide Gail Zappa).

  1. Frank Zappa, „Takiego mnie nie znacie”, Alfa, 1996 ↩︎

Karnawałowe szaleństwo

Czas karnawału łączy się z poprzedzającymi go rzymskimi Saturnaliami tymczasowe „wywrócenie świata do góry nogami“, zamiana ról w społecznej hierarchii , powrót do prachaosu. Etymologia włoskiego carnevale1 pochodzi z łac. carrus navalis, wozu w kształcie okrętu ku czci egipskiej bogini Izydy, a później Dionizosa. Za powozem podążały procesje w maskach zmarłych przodków, bawiąc się, tańcząc i śpiewając. Celebrowano dobre życie i jego przyjemności, ale też kultywowano świadomość śmierci, wesołe memento mori.

Ostatni tydzień karnawału rozpoczyna się tłustym czwartkiem (giovedì grasso), kiedy we Włoszech królują chrupiące smakołyki, podobne do polskich faworków, a na Sycylii nazywane le chiacchiere (z wł. plotki). Nazwa podobno wywodzi się od lubiącej pogaduszki królowej Małgorzaty Sabaudzkiej, której kucharz upiekł ciastka do chrupania między ploteczkami. Warto nadmienić, że już w starożytnym Rzymie podobne słodycze frictilia smażono z okazji Saturnaliów.

Fresk Navigum Isidis, Pompeje

Na Sycylii za najpiękniejszy uchodzi karnawał w Acireale z historią sięgającą XVI wieku. W tętniących kolorami i dźwiękami pochodach udekorowanych kwiatami platform, ożywa pradawny rytuał. W ceremonialnym rytmie spotykają się ukryte pod maskami ludzkie pragnienia, które dążą do przemiany. W obrzędzie karnawału nowa kreacja zastępuje to, co dawne.

Celebrujmy zatem ten czas zabawy i przesytu, zmiany pór roku, kończącej się zimy i nadchodzącej wiosny, delektując się smakiem karnawałowych słodyczy.

  1. Inna nazwa wywodzi się od z łac. carnem levāre (uwolnić się od mięsa). ↩︎

Cannolo, sycylijska słodycz

Ach, cannoli1! Ten pyszny włoski deser z rurek smażonego ciasta nadziewanych kremem z ricotty stał się symbolem Sycylii. W kultowym filmie „Ojciec chrzestny” (1972) w reżyserii Francisa Forda Coppoli padają słynne słowa: Leave the gun, take the cannoli! (Zostaw broń, weź cannoli!), co tylko świadczy o świętości tych włoskich rurek.

Uznaje się, że cannoli prawdopodobnie pochodzi z okresu obecności Arabów na wyspie (IX – XI wiek). Początki deseru są związane z prowincją Caltanissetta, gdzie znajdował się zamek kobiet (kalt el nissa), gdzie po raz pierwszy je wyrabiano. Przepis został udoskonalony przez przez siostry z klasztoru Santa Maria di Monte Oliveto i przez cukierników z Palermo. Jego nazwa pochodzi od łacińskiego słowa canna (laska, trzcina), gdyż pierwotnie kawałki trzciny służyły do nawijania ciasta. Zdaje się, że historia cannoli sięga nawet do czasów rzymskich, kiedy to Cyceron nazywał je tubus farinarius, dulcissimo, edulio ex lacte factus, czyli bardzo słodką tubką z mąki, wypełnioną mlekiem.

Jak smakuje cannoli? Kremowe nadzienie z ricotty rozpływa się w ustach, wypełniając je słodkością, którą wspaniale dopełnia chrupkość ciasta i smak kawałeczków pistacji lub czekolady. To zdecydowanie mój ulubiony sycylijski deser. Można go spotkać zarówno w wersji miniaturowej (cannolichi, 5 cm), jak i dużej (cannolo giganti, 20 cm). Klasyczne cannoli to rurki od 7 do 10 cm.

Giuseppe Corii, autor książki „Profumi di Sicilia: il libro della cucina siciliana” (2006) sugeruje, iż falliczny kształt cannolo jest symbolem płodności i ma moc odczyniania złego uroku. Parafrazując Freuda powiedziałabym, że czasem cannolo jest tylko cannolo. I niczym więcej, ale z pewnością warto na moment zostawić wszystko i spróbować tej niebiańskiej słodyczy…

Źródła: „Italia na talerzu. Wszystko o kuchni włoskiej”, François-Régis Gaudry, Kraków 2022

  1. il cannolo – jedna sztuka, i cannoli – cannolo w liczbie mnogiej ↩︎

W złocie szafranu: Zafferana Etnea

Zimowy pejzaż u podnóża zaśnieżonej Etny mieni się kolorami jesieni: złocisty brąz, intensywna czerwień i zgaszona zieleń lśnią w słonecznych promieniach, tworząc przepiękny pejzaż. Zafferana Etnea położona jest na zboczach wulkanu, a nazwa miejscowości pochodzi od szafranu (wł. zafferano), który dawniej uprawiali jej mieszkańcy.

Jesienią i zimą często odwiedzam to niezwykle urokliwe miejsce, kontemplując widok na Etnę i na morze. Mam wrażenie, że czas nieco zwalnia, a w otoczeniu natury nasycam się spokojem z dala od chaosu miasta. Co roku w październiku odbywa się tu kulinarny festiwal Ottobrata Zafferanese, podczas którego można posmakować lokalnych specjałów, a Zafferana słynie z pysznego miodu, pieczonych kasztanów i znakomitej oliwy.

W Zafferana Etnea urodził się Giuseppe Sciuti (1834 – 1911), sycylijski malarz, którego jedną z pierwszych prac był obraz przedstawiający erupcję Etny z połowy XIX wieku. Artysta uwiecznił ten moment na obrazie olejnym w kontrastujących barwach czerni i czerwieni, przy blasku księżyca w pełni. Romantyczny pejzaż malarza oddaje dzikość natury, wywołując poczucie zachwytu, ale też grozy.

Giuseppe Sciuti, L’eruzione dell’Etna, 1852-1854 (76 x 192,5 cm), Casa-museo Giovanni Verga, Katania

Etna do dzisiaj manifestuje swoją obecność wyrzutami lawy, a jej widok nocą nasuwa skojarzenie z Mordorem, krainą Saurona z powieści „Władca Pierścieni” J.R.R. Tolkiena. Ogniste spektakle natury i złowieszcze pomrukiwania wulkanu zawsze towarzyszyły mieszkańcom tych wulkanicznych ziem. Poeta Salvatore Quasimodo w wierszu „Sycylia” oddaje hołd wyspie i porównuje płomienie Etny do tych, które płoną w duszy Sycylijczyków. Podobnie jak wulkan, Sycylia jest ziemią pełną dumy i pasji. Jest krainą poezji, piękna, bogatej historii i kultury.

O Sicilia! Le fiamme che il vulcano
ribelle, vomita a volte, superbo,
per gli abissi dei cieli, con le fiamme
ch’ardono nell’animo dei tuoi figli,
che superbi si specchiano nel limpido
cobalto del tuo cielo sorridente.

(Fragment wiersza Salvatore Quasimodo, Sicilia)

I wszystko smakuje mi cudem…

…tak pisał w jednym ze swoich wierszy Salvatore Quasimodo, sycylijski poeta, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1959. Urodził się 20 sierpnia 1901 roku w barokowym mieście Modica, w południowej prowincji Ragusa, gdzie można odwiedzić jego dom z dzieciństwa, dzisiaj muzeum.

Miejsca, gdzie mieszkali moi ulubieni twórcy, zawsze miały dla mnie magnetyczną moc przyciągania. Są rodzajem wehikułu czasu, gdzie poprzez nieożywioną materię domu, ożywa fascynacja i próba zrozumienia namiastki ich twórczości. W pewnym senie dotyk przeszłości, namacalny ślad codziennego życia, potrafi przybliżyć wielkość artysty w jej najintymniejszym wymiarze.

Spacerując urokliwymi uliczkami sycylijskiego miasta, przyglądałam się krajobrazowi, który ukształtował tożsamość młodego twórcy. W jego rodzinnym domu można odwiedzić bibliotekę i sypialnię, gdzie przechowywane są meble i przedmioty należące do poety, a także liczne fotografie i pamiątki. W muzeum odtwarzany jest czarno-biały film z ceremonii wręczenia Nagrody Nobla w Sztokholmie. Można też posłuchać głosu Quasimodo, czytającego swoje wiersze.

Na okładce kompletnego wydania jego wierszy znajduje się opuncja symbolizująca samego poetę – tak skojarzył się jego synowi Alessandro. Owoc opuncji jest, z jednej strony nieprzyjemny w dotyku i kolczasty, a z drugiej kryjący w sobie słodycz. Ta jednoczesna szorstkość i miękkość owocu być może przybliża nam jego osobowość i pozwala na interpretację jego wierszy. Był przedstawicielem poezji hermetycznej, odmiany symbolizmu, w której język i obrazy są subiektywne, a sugestywna moc dźwięku słów jest równie ważna, jak ich znaczenie.

Tymczasem podelektujmy się smakiem poetyckiej opuncji, posmakujmy sycylijskiego cudu…

…i jestem tą wodą z chmury
która odbija się dziś w rowach
błękitniejszy fragment nieba…

E tutto mi sa di miracolo;
e sono quell’acqua di nube
che oggi rispecchia nei fossi
più azzurro il suo pezzo di cielo…

(Salvatore Quasimodo, „Lustro”, tłum. J. Mikołajewski)

Naxos

Naxos była pierwszą grecką kolonią na Sycylii założoną w 734 roku p.n.e. Giardini Naxos znajduje się nad Morzem Jońskim na wschodnim wybrzeżu Sycylii. Nadmorski kurort pozwala nieco odpocząć od turystycznego zgiełku pobliskiej Taorminy. Możemy tu odbyć podróż w czasie do starożytnej Grecji, spacerując po archeologicznym parku, gdzie znajdują się pozostałości po pierwszej greckiej osadzie na wyspie. W tej przechadzce towarzyszy nam urokliwy widok z wulkanem w tle. Majestatyczna Etna góruje nad krajobrazem, a świadomość historii tego miejsca wzbudza ekscytujący dreszcz.

Mijając ruiny starożytnych świątyń, sakralne przestrzenie greckich bóstw, doznaję swojego rodzaju katharsis. Towarzyszy mi muzyka greckiego zespołu Daemonia Nymphe i te dźwięki przenoszą mnie do dawnych wieków…

Giardini Naxos to miejsce szczególne, gdzie można poczuć moc historii w otoczeniu pięknej zatoki z widokiem na perłę Morza Jońskiego — Taorminę i z drugiej strony — na Etnę. Warto tu przyjechać pociągiem z Katanii, który w drodze do Mesyny, zatrzymuje się na zabytkowej stacji kolejowej. Do Giardini Naxos prowadzi malownicza trasa nadmorskim wybrzeżem.

Sycylijska podróż trwa, bez początku i końca, bo jak napisał Ryszard Kapuściński:

„Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca”. 

Parco Archeologico di Naxos

Sapore di sale

Sycylia to istne bogactwo smaków i zapachów, a ja uwielbiam poznawać miejsca poprzez zmysły. Kataloguję w pamięci doznania związane z danym miastem: to jak je widzę i co słyszę, jak smakuje i pachnie, jakie wrażenia odbierają dłonie, dotykając miękkości piasku czy chłodnej wody morskiej.

Sycylia smakuje przede wszystkim na słodko, ale też na słono i od tego smaku zacznę moje opowieści kulinarne. Czy znacie napój, który nazywa się selz, limone e sale? To niezwykle orzeźwiające połączenie zimnej gazowanej wody, soku z cytryny i odrobiny soli, idealne na upalne dni. Napój charakterystyczny dla zabytkowych „kiosków” (wł. chioschi) w Katanii, po raz pierwszy był serwowany pod koniec XIX wieku. Katański selz pochodzi od niemieckiego Selterswasser i wspaniale gasi pragnienie, szczególnie po dniu spędzonym na plaży.

Selz, limone e sale (źródło zdjęcia: Il Fatto di Catania)

Sycylia przefiltrowana przez pryzmat zmysłów, pozostaje w naszych wspomnieniach na długo. Moje odczucia znakomicie oddają słowa angielskiego poety Williama Blake’a:

Zobaczyć świat w ziarenku piasku,
Niebiosa w jednym kwiecie z lasu.
W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar,
W godzinie – nieskończoność czasu.

(William Blake, „Wróżby niewinności”, tłum. Z. Kubiak)

Oddajmy się przyjemności słuchania włoskiej piosenki o smaku soli i morza, kiedy ogrzani promieniami słońca, delektujemy się cytrynowym selz, limone e sale

Gino Paoli, Sapore di sale, sapore di mare

Między Scyllą a Charybdą

Scylla (wł. Scilla) i Charybda (wł. Cariddi) to dwa mitologiczne potwory morskie, opisane w „Odysei” Homera, które czyhały na żeglarzy w Cieśninie Mesyńskiej (wł. Stretto di Messina), oddzielającej Kalabrię od Sycylii. Odyseusz musiał przebyć ten przesmyk w drodze powrotnej do Itaki i zmierzyć się z niebezpieczeństwem. Pomogła mu swoimi czarami bogini Kirke, która też wcześniej zamieniła piękną nimfę Scyllę w monstrum…

Łap dwanaście szkaradnych jest u tej bestyi
I sześć szyj wyciągniętych, a na każdej szyi
Łeb sprośny, w paszczy zębów trzy rzędy, a przy tym
Gęstych, a chropoczących przeraźliwym zgrzytem.
Zwykle na dnie pieczary leży tułów spory.

(Homer, „Odyseja”, tłum. L. Siemieński)

Wędrówka Odyseusza to symbol ludzkiej tułaczki i błądzenia, poszukiwania sensu życia, by czasem znaleźć się na rozdrożu i dokonać wyboru. To zmaganie się z przeciwnościami losu i niezłomność w pragnieniu dotarcia do celu. O mitologicznej opowieści przypominają mi dwie niezwykłe ceramiczne głowy, których autorem jest sycylijski artysta: Nicola Mirenda.

Scylla i Charybda (Scilla e Cariddi), Nicola Mirenda

Jego rzeźby uwodzą bogactwem kolorów, hipnotyzują kształtem i zdają się być ożywione. Są namiastką sycylijskiej kultury z mitologiczną duszą. Ta ceramika ma moc zabrania nas w antyczne czasy greckich mitów, gdzie dryfujemy razem z Odyseuszem, między Scyllą a Charybdą…

Amore e morte

Pamiętam ten obraz: młoda para kochanków, całująca i obejmująca się czule, w eleganckich strojach, w czerni i w bieli. Świadkami tego pocałunku są zmumifikowane ciała z katakumb znajdujących się pod klasztorem Kapucynów w Palermo. Miłość w objęciach śmierci, Eros i Tanatos, współistnienie piękna i brzydoty. Ten obraz namalował pod koniec XIX wieku Calcedonio Reina – sycylijski artysta, poeta i malarz.

Calcedonio Reina, Amore e morte, 1881,Museo Civico Castello Ursino, Katania

Katakumby w Palermo odwiedziłam już kilka razy. Lubię tam wracać, bo to miejsce pozwala mi się otworzyć na przeżycia niemalże mistyczne. W korytarzach katakumb mijamy odświętnie ubrane szkielety zarówno osób duchownych, jak świeckich, dzieci, zamożnych kobiet i mężczyzn różnych profesji. Duża część zmumifikowanych zwłok znajduje się w trumnach ustawionych pod i nad makabryczną ekspozycją. Kiedy tak spacerowałam pomiędzy tysiącami mumii, swoistym danse macabre, to przyglądałam się dawnym mieszkańcom Palermo i myślałam o ich życiu – jakie było, jak spędzali czas, czy byli szczęśliwi. Dobitnie odczuwałam przemijalność życia i nieuniknioność śmierci, carpe diem i memento mori. Słodko-gorzka filozoficzna pigułka. Usta szeptały fragment jednego z ulubionych wierszy francuskiego poety Charlesa Baudelaire’a:

Tak! Taką będziesz kiedyś, o wdzięków królowo,
Po sakramentach ostatnich,
Gdy zejdziesz pod ziół żyznych urodę kwietniową,
By gnić wśród kości bratnich.

(Charles Baudelaire, „Padlina”, tłum. M.Jastrun)

Bogini Etna

Mitologiczna Etna to miejsce kuźni Hefajstosa, boga ognia, kowali i złotników. Kiedy nad wulkanem unosił się dym, wierzono, że rozpoczynał ciężką pracę. To tutaj Demeter, bogini urodzaju, rozświetliła pochodnie, żeby znaleźć swoją córkę Persefonę.

Wulkaniczna gleba jest niezwykle żyzna. Na zboczach Etny znajdują się liczne winnice, gaje oliwne, cytrusowe i figowe, uprawiane już przez starożytnych Greków po skolonizowaniu Sycylii.

Etna wygląda groźnie i budzi szacunek, ale dla Sycylijczyków, zwana a muntagna (góra), jest po prostu elementem krajobrazu. Przywykli do niej, choć czasem groźnie pomrukuje. Kiedy usłyszałam „śpiew” Etny, a raczej jej boati (ryki), to sprawiały wrażenie pieśni rodem z piekielnych czeluści. Złowrogim dźwiękom towarzyszą wyrzuty ognistej lawy, co tworzy przepiękny i zarazem przerażający spektakl natury.

Wulkaniczny Feniks, autor zdjęcia: Davide Basile

Życie blisko aktywnego wulkanu oznacza cieszenie się chwilą – tu i teraz. Bogini Etna majestatycznie trwa od wieków i uświadamia nam kruchość istnienia.