Między Scyllą a Charybdą

Scylla (wł. Scilla) i Charybda (wł. Cariddi) to dwa mitologiczne potwory morskie, opisane w „Odysei” Homera, które czyhały na żeglarzy w Cieśninie Mesyńskiej (wł. Stretto di Messina), oddzielającej Kalabrię od Sycylii. Odyseusz musiał przebyć ten przesmyk w drodze powrotnej do Itaki i zmierzyć się z niebezpieczeństwem. Pomogła mu swoimi czarami bogini Kirke, która też wcześniej zamieniła piękną nimfę Scyllę w monstrum…

Łap dwanaście szkaradnych jest u tej bestyi
I sześć szyj wyciągniętych, a na każdej szyi
Łeb sprośny, w paszczy zębów trzy rzędy, a przy tym
Gęstych, a chropoczących przeraźliwym zgrzytem.
Zwykle na dnie pieczary leży tułów spory.

(Homer, „Odyseja”, tłum. L. Siemieński)

Wędrówka Odyseusza to symbol ludzkiej tułaczki i błądzenia, poszukiwania sensu życia, by czasem znaleźć się na rozdrożu i dokonać wyboru. To zmaganie się z przeciwnościami losu i niezłomność w pragnieniu dotarcia do celu. O mitologicznej opowieści przypominają mi dwie niezwykłe ceramiczne głowy, których autorem jest sycylijski artysta: Nicola Mirenda.

Scylla i Charybda (Scilla e Cariddi), Nicola Mirenda

Jego rzeźby uwodzą bogactwem kolorów, hipnotyzują kształtem i zdają się być ożywione. Są namiastką sycylijskiej kultury z mitologiczną duszą. Ta ceramika ma moc zabrania nas w antyczne czasy greckich mitów, gdzie dryfujemy razem z Odyseuszem, między Scyllą a Charybdą…

Amore e morte

Pamiętam ten obraz: młoda para kochanków, całująca i obejmująca się czule, w eleganckich strojach, w czerni i w bieli. Świadkami tego pocałunku są zmumifikowane ciała z katakumb znajdujących się pod klasztorem Kapucynów w Palermo. Miłość w objęciach śmierci, Eros i Tanatos, współistnienie piękna i brzydoty. Ten obraz namalował pod koniec XIX wieku Calcedonio Reina – sycylijski artysta, poeta i malarz.

Calcedonio Reina, Amore e morte, 1881,Museo Civico Castello Ursino, Katania

Katakumby w Palermo odwiedziłam już kilka razy. Lubię tam wracać, bo to miejsce pozwala mi się otworzyć na przeżycia niemalże mistyczne. W korytarzach katakumb mijamy odświętnie ubrane szkielety zarówno osób duchownych, jak świeckich, dzieci, zamożnych kobiet i mężczyzn różnych profesji. Duża część zmumifikowanych zwłok znajduje się w trumnach ustawionych pod i nad makabryczną ekspozycją. Kiedy tak spacerowałam pomiędzy tysiącami mumii, swoistym danse macabre, to przyglądałam się dawnym mieszkańcom Palermo i myślałam o ich życiu – jakie było, jak spędzali czas, czy byli szczęśliwi. Dobitnie odczuwałam przemijalność życia i nieuniknioność śmierci, carpe diem i memento mori. Słodko-gorzka filozoficzna pigułka. Usta szeptały fragment jednego z ulubionych wierszy francuskiego poety Charlesa Baudelaire’a:

Tak! Taką będziesz kiedyś, o wdzięków królowo,
Po sakramentach ostatnich,
Gdy zejdziesz pod ziół żyznych urodę kwietniową,
By gnić wśród kości bratnich.

(Charles Baudelaire, „Padlina”, tłum. M.Jastrun)

Bogini Etna

Mitologiczna Etna to miejsce kuźni Hefajstosa, boga ognia, kowali i złotników. Kiedy nad wulkanem unosił się dym, wierzono, że rozpoczynał ciężką pracę. To tutaj Demeter, bogini urodzaju, rozświetliła pochodnie, żeby znaleźć swoją córkę Persefonę.

Wulkaniczna gleba jest niezwykle żyzna. Na zboczach Etny znajdują się liczne winnice, gaje oliwne, cytrusowe i figowe, uprawiane już przez starożytnych Greków po skolonizowaniu Sycylii.

Etna wygląda groźnie i budzi szacunek, ale dla Sycylijczyków, zwana a muntagna (góra), jest po prostu elementem krajobrazu. Przywykli do niej, choć czasem groźnie pomrukuje. Kiedy usłyszałam „śpiew” Etny, a raczej jej boati (ryki), to sprawiały wrażenie pieśni rodem z piekielnych czeluści. Złowrogim dźwiękom towarzyszą wyrzuty ognistej lawy, co tworzy przepiękny i zarazem przerażający spektakl natury.

Wulkaniczny Feniks, autor zdjęcia: Davide Basile

Życie blisko aktywnego wulkanu oznacza cieszenie się chwilą – tu i teraz. Bogini Etna majestatycznie trwa od wieków i uświadamia nam kruchość istnienia.

Przesłanie Seikilosa

Jam wizerunkiem kamiennym, Seikilos mnie tutaj postawił,
Bym nieśmiertelnej pamięci znakiem pozostał na długo.

Bądź widoczny, póki żyjesz,
Niczym nazbyt nie smuć się;
Chwilę bowiem żywot trwa,
Kresu dlań zażąda czas.

Wspominam lipcowy wieczór w greckim antycznym teatrze w Syrakuzach, gdzie odbył się koncert muzyki klasycznej „Wyspa światła” (L’isola della luce) pod batutą Nicoli Piovaniego, włoskiego pianisty i kompozytora, laureata Oscara za muzykę do filmu „Życie jest piękne” (La vita è bella, 1997). To wtedy usłyszałam słowa epitafium Seikilosa. Z pozoru banalne przesłanie o przemijaniu uświadamia nam, że jesteśmy tu tylko na chwilę i to czas jest najcenniejszy. Życie to splot często zaskakujących okoliczności. Mnie przeznaczenie zaprowadziło na Sycylię, wyspę hipnotyzującą swoim pięknem i różnorodnością, gdzie ciepło słońca i szum morskich fal koi myśli o chwilowym trwaniu. Sycylijska filozofia mogłyby być utkana ze słonecznych promieni i słonego smaku morza: sulimari (z języka sycylijskiego: u suli – słońce i u mari – morze).

Teatr grecki w Syrakuzach

Posłuchaj dawnej muzyki i zapamiętaj słowa Seikilosa (poniżej jeszcze w innym tłumaczeniu):

Pókiś żyw, pogodny bądź:
Nigdy nie zasmucaj się.
Życie to króciutko trwa,
Koniec nam nakłada srogi czas.

Źródło tłumaczeń: Przesłanie Seikilosa

Sikelia

Pamiętam, jak zafascynowała mnie dawna nazwa Sycylii: Sikelia (gr. Σικελία), bo brzmi tajemniczo i kojarzy mi się z kwiatem albo wiatrem, z czymś ulotnym. Nazwa pochodzi od ludu Sikanów, który osiedlił się na wyspie. To słowo mnie uwiodło i zainspirowało do sycylijskich opowieści, którymi będę się dzielić tutaj, na skrawku wirtualnej przestrzeni.

Sicily, from W. Heather & Co.’s A New Chart of the Mediterranean Sea, 1797